Plastik. Nie od dziś wiadomo, że mamy z nim problem. Jest w lasach, jest pod śniegiem w górach, jest na pustyniach, pod ziemią, nad ziemią, w rzekach, strumieniach i oczywiście w oceanach. Wszędzie. I w wodzie widuję go najczęściej. Chyba nie miałam takiego nurkowania, z którego wróciłabym bez śmieci w kieszeni, zebranych na dnie morza lub swobodnie dryfujących w błękicie. Smutne to, a czasem wręcz przerażające. Tutaj w Indonezji problem ten jest znacznie większy niż w Polsce. Brak eko-edukacji oraz bałaganiarskie przyzwyczajenia doprowadziły do tego, że po każdym deszczu w oceanie przybywa plastiku wypłukanego z wysp i przyniesionych strumieniem rzek do morza. Zdarzyło się parę razy, że wyszłam na plażę po takim deszczu lub sztormie i chciało mi się najzwyczajniej w świecie płakać. Pamiętam lata 90-te w Polsce kiedy to mieliśmy ogromny problem ze śmieciami. Również były wszędzie. Minęło 30 lat i jest o niebo lepiej (choć zdarzają się idioci, którzy załadują przyczepkę po remoncie lub wiosennych porządkach i siup do lasku, bo w lasku nikt nie widzi no i za darmo). Ręce opadają. Natomiast problem w Azji jest zdecydowanie większy, bo świadomość ludzi jest inna.
Oczywiście problem jest ogólnoświatowy. Nie chcę już nawet wspominać o fabrykach, zanieczyszczających środowisko na całym świecie, lub o wywożeniu kontenerowców z odpadami do krajów trzeciego świata, o ocieplaniu się klimatu, ale i nas samych, o naszych przyzwyczajeniach. Pomyślcie, powiedzmy dwadzieścia lat temu byliście w sklepie spożywczym i dostaliście siateczkę jednorazową, to ta siateczka i każda inna którą użyliście w swoim życiu, gdzieś sobie nadal leży. Jak sobie to uświadomiłam to zrobiło mi się wstyd, że ja te siateczki za każdym razem brałam, bo nie miałam zielonego pojęcia, jakie to zło.
I właśnie to wszystko i wiele więcej natchnęło mnie do stworzenia sesji zdjęciowej pt. “Trapped”.
Jest to seria fotografii pięknych kobiet osaczonych, otoczonych, związanych, duszonych, tonących w plastiku. Chciałam pokazać naturę jako kobietę, która cierpi przez plastik.
Wyobrażam sobie, że matka natura to właśnie taka piękna kobieta, która jest uwięziona w różnego rodzaju plastikowych pułapkach. Dość silny kontrast podkreślają czerwone akcenty symbolizujące skrajne wartości jak kobiecość, pasję, siły witalne, życie i piękno, jaki rewolucję, walkę i złość. Na fotografiach znajdziemy odpady, które najczęściej zbieramy nad i pod wodą. Większość użytych w sesji rekwizytów pochodzi z plaż i raf otaczających Gili Trawangan i tym bardziej ta sesja boli, bo to są śmieci, które codziennie podnosimy i codziennie w ich miejsce pojawiają się nowe. Jak walka z wiatrakami.
Mam nadzieję, że sesja ta natchnie choć jedną osobę do zmiany małych przyzwyczajeń, uświadomi jak bardzo krzywdzimy naszą planetę i jak szybko niszczymy jej piękno, pozwalając by cierpiała na naszych oczach.
0 Comments